stowarzyszenie patriotów ziemi częstochowskiej
"Patriotyzm jako miłość do ojczyzny
przyznaje wszystkim innym narodom
takie samo prawo jak własnemu,
jest zatem drogą do uporządkowanej
miłości społecznej."
- Jan Paweł II
Facebook

Patriotyzm i jego rola w rozwoju osoby ludzkiej

Opublikowano: 8 kwietnia 2015

patriotyzm-reporterskie-92897-large

Żyjemy w czasach, kiedy patriotyzm oraz nierozerwalnie związane z nim Naród i Ojczyzna są źle postrzegane i traktowane. Cierpi na tym nie tylko polityka ale przede wszystkim sam człowiek. W świadomości bardzo wielu osób, i to nie tylko Polaków, z patriotyzmem konkurują dwa jego zwyrodnienia, dwie postacie: szowinizm z jednej strony, będący jakby chorobliwym przerostem patriotyzmu oraz z drugiej strony swoisty nihilizm społeczny, będący stanem chronicznej obojętności i martwicy duchowej na sprawy ojczyzny, narodu i państwa. Sam patriotyzm zazwyczaj bywa wiązany z przywiązaniem do państwa, gdy tymczasem jest on istotnie związany z osobowym życiem człowieka, a jako taki ma znaczenie ogromne nie tylko dla samego człowieka ale i całej dziedziny działań politycznych.

O niewłaściwym pojmowaniu patriotyzmu nie trzeba nikogo w Polsce przekonywać. Wystarczy tylko prześledzić programy nauczania historii, wiedzy o społeczeństwie czy języka ojczystego. Wystarczy sięgnąć do ośrodków informacyjnych (tych potocznych i tych „głęboko intelektualnych”), powstałych ostatnio „wielkich dzieł sztuki”, by przekonać się, że patriotyzm jest wypierany i zastępowany przez ideologię szowinistyczną, bądź leż przez różne odmiany nihilizmu społecznego o charakterze kosmopolitycznym. Sam patriotyzm bywa ukazywany jako zbyteczny anachronizm, który rychło obumrze w duszy człowieku i całego narodowego społeczeństwa. W jego miejsce ma się pojawić jakiś bliżej nieokreślony, tolerancyjny stosunek do wszystkiego innego, nawet do samego zła.

Nie brak też głosów, które widzą w patriotyzmie zarzewie wieli szóści nieszczęść, jakie spotykamy na gruncie życia publicznego. Z niego to miałyby się wywodzić wojny, wszelkiego rodzaju ksenofobie i przejawy pogardy wraz z łamaniem praw jednostki, bieda i kryzysy ekonomiczne. Jaka jest zatem prawda o patriotyzmie? Czym w ogóle jest patriotyzm i jaka jest racja jego istnienia? Czy życie publiczne człowieka, a zatem polityka może faktycznie dobrze realizować swe zadania w cywilizacji łacińskiej bez patriotyzmu? Jakie są rzeczowe, realne podstawy patriotyzmu oraz jaką pełni on rolę w życiu człowieka i na gruncie polityki?

Na wstępie jedna bardzo ważna uwaga. Postawione wyżej pytania mają charakter filozoficzny i ze swej natury wymagają filozoficznej odpowiedzi, a zatem takiej, która wyrastając z doświadczenia rzeczywistości, tłumaczy ją zgodnie z nią samą, wskazując na konieczne i zarazem dostateczne racje zaistniałego stanu.

Szowinizm jako zwyrodnienie patriotyzmu

Jak już zaznaczono na wstępie, czasy współczesne nie są przychylne ani dla praktykowania patriotyzmu, ani też nie przedstawiają go we właściwym świetle. Najczęściej patriotyzm bywa mylony z jakąś postacią szowinizmu. Szowinizm polega na ślepej miłości, czci swej ojczyzny (społeczności rodowej, klasy społecznej, państwa) bez oglądania się na jej realną wartość a także na realne skutki. Miłości tej, nierozumnej, a w konsekwencjach swych najczęściej zbrodniczej i zgubnej, nierozerwalnie towarzyszy wzgarda bądź nienawiść do innych społeczności i kultur. W szowinizmie traktuje się je jako bezwartościowe i wrogie, stanowiące co najwyżej glebę i nawóz dla „prawdziwej” społeczności i „prawdziwej” kultury. Szowinizm bywa bardzo często mylony z nacjonalizmem. Ten drugi może mieć charakter szowinistyczny lecz nie musi. Może wypływać i opierać się na szczerej miłości swego narodu, może również być od niej bardzo daleko. Sam zaś nacjonalizm jest nie tyle jakąś formą postawy żywionej przez człowieka do swej społeczności, ile pewną doktryną dotyczącą działań i celów danego narodu i państwa.

W szowinizmie wzgarda bardzo często związana jest z brakiem zwykłej znajomości i rozumienia tego, czym się pogardza. Często tak pojęty szowinizm bywa ubierany w ideologiczną szatę rasistowską i hasła egoizmu narodowego. Bardzo często także wiąże się z ksenofobią, czyli strachem i niechęcią wobec obcych. Niejednokrotnie szowinizm łączy się z przekonaniem o rzekomej historycznej misji dziejowej, którą dana społeczność ma do spełnienia. Zapytajmy gdzie tkwią źródła szowinizmu i co jest racją jego istnienia?

Po pierwsze wydaje się, że za istnienie szowinizmów odpowiada w pierwszej kolejności ślepa, nierozumna miłość, jaką żywią szowiniści do samych siebie. Często dochodzi do jej skrystalizowania w chwilach realnego zagrożenia danej społeczności, w momencie doznawania upokorzeń lub porażek. Najczęściej jednakże ta rozbudzona miłość jest nie tyle realnym dobrem rodzimej kultury i społeczności, co mitycznym, apriorycznym jej wyobrażeniem. Stąd szowinizm musi siłą rzeczy karmić się mitem i aprioryzmem, mając w pogardzie realny świat i realnych ludzi, w tym także tych, którzy tworzą szowinistyczną społeczność. Dlatego też śmiało można postawić tezę, że owładnięcie społeczności ideologią szowinistyczną jest zawsze świadectwem braku należytego używania rozumu, braku obecności nauki, rozumnego i obiektywne go poznania za którym w sposób nieunikniony idzie swoiste zwyrodnienie moralne. Śledząc szowinistyczne społeczności musimy dojść do wniosku, że nie istnieją one bez mitów i aprioryzmu, żenię istnieje szowinizm bez wzgardy dla samego człowieka, który nie przystaje do mitów, bądź też nie chce uczestniczyć w szowinistycznym obłędzie.

Rzecz oczywista, że źródła mitów i aprioryzmów są różnorodne. Najczęściej wypływają one z zsakralizowanego myślenia religijnego, niejednokrotnie także z apriorycznych systemów filozoficznych. Tam bowiem zwykle rodzą się mity, które stanowią ideową podstawę szowinizmu i towarzyszącego mu utopijnego działania. Polega ono na próbie budowy swoistego, wymyślonego „raju”, świata bez zła, w którym szowinistyczna społeczność staje się panią samej siebie, a nawet panią całego świata – „Panem Bogiem”. Wszak społeczność ta uzurpuje sobie prawo do bycia źródłem i miarą prawdy dobra i piękna, źródłem praw do życia jednych i obowiązku likwidacji innych.

Zauważmy również, że szowinizm jako taki nie dostrzega samego człowieka i jego niezbywalnych uprawnień, czyniąc podmiotem wszelkich działań nie tyle osobę ludzką, co samą społeczność. Ona to podejmuje decyzje, ona je wykonuje i ponosi odpowiedzialność. Jednostka nie ma żadnych praw; zyskuje je dopiero na mocy partycypacji w szowinistycznej społeczności, która jako podmiot wyrażający się czy to przez usta wodza, czy też przez wolę ludu najczęściej ma prawo do wszystkiego, łącznie z poświęceniem samych ludzi. W tym miejscu dostrzegamy jasno, że szowinizm stoi w sprzeczności z wszelkimi zasadami cywilizacji łacińskiej, która przecież ma charakter personalistyczny, afirmujący zupełność, godność, wolność i podmiotowość prawną samej osoby ludzkiej.

Śledząc szowinistyczne społeczności z łatwością dostrzegamy, że ludzie żyjący w nich niejednokrotnie muszą dostosować siebie i swe życie do apriorycznej wizji. Natura człowieka, jej inklinacje są jakby wykrzywione i nieobecne w obszarze działań indywidualnych i publicznych, nie stanowią one realnej wartości, pełniąc rolę co najwyżej materii, tworzywa, którymi karmi się szowinistyczna społeczność. Z czasem dobro owej wizji, dobro szowinistycznej społeczności zaczyna dominować i wyprzedzać samo dobro jednostek, które od tej chwili musi zostać podporządkowane dobru społeczności (najczęściej dobru państwa). Jeśli nie jest to możliwe, jeśli coś przeszkadza akomodacji człowieka do szowinistycznej ideologii, najczęściej bywa likwidowane, także fizycznie.

Wśród niepożądanych „ciał obcych” w szowinistycznej społeczności na plan pierwszy wysuwa się realistyczna filozofia-metafizyka oraz objawiona religia. One to wspólnie, choć na różnych drogach, ukazują po pierwsze godność samego człowieka, jego podmiotowość, pod drugie jego prawo do samostanowienia. Filozofia i religia uzasadniają i wyjaśniają, że w żaden sposób nie można naruszać dobra człowieka, że nie ma do tego prawa żadna instytucja i władza, żaden typ ludzkiej społeczności, gdyż one istnieją przez i dla dobra człowieka, będąc ze swej natury środkiem i narzędziem rozwoju samego człowieka. A zatem w szowinistycznych społecznościach podejmuje się walkę na wiele sposobów z objawioną religią i racjonalnym, wolnym ludzkim poznaniem-filozofią, które gwarantują człowiekowi jego podmiotowość, suwerenność decyzji i godność, przyczyniając się tym samym do odczytania przez człowieka prawdy o tym, że jest on osobą, która powołana do zaistnienia przez Absolut żyje ostatecznie nie dla jakiś dóbr skończonych, lecz ostatecznie dla Absolutu.

Istnieje również drugie źródło szowinizmu: brak zrozumienia i uszanowania społeczności i kultur innych niż własna. Kultury te, choć mogą być obiektywnie gorsze od rodzimej, bowiem gorzej przyczyniają się do aktualizacji ludzkich potencjalności, mają prawo do istnienia. Racją ich istnienia jest godność osób, które na mocy swych wolnych decyzji tworzą je, żyjąc nimi, ubogacając je realnie swymi osobowymi decyzjami. Podjęcie walki, próba ich likwidacji za wszelką cenę lub też wzgarda i wrogość wobec nich jest zawsze spleciona i osadzona na wzgardzie samego człowieka, który kulturę tę w sobie nosi i jest przez nią uprawiany. Nie ma bowiem kultury bez człowieka i jego osobowych przeżyć, które tworzą samą kulturę.

Wspomniane działania wobec innych kultur są też świadectwem strachu i niewiary we własną tradycję i społeczność, w siły witalne, które w nich tkwią. Wszak nikt, kto jest ufny we własne siły, nie czuje strachu przed tym, co sam uważa za gorsze i słabsze od siebie. Nade wszystko negacja i wzgarda wobec społeczności obcych wypływa z milcząco przyjmowanego założenia, że kultura rodzima poza wolą tych, którzy w niej uczestniczą nie ma żadnego trwałego ugruntowania, a zatem jest czymś sztucznym i naddanym, a nie w sposób naturalny wypływającym z człowieka i jego społeczności. Jak już bowiem wspomniano, szowinistyczna społeczność nie posiada filozofii, czyli obiektywnego poznania i rozumienia rzeczywistości, lecz w miejsce tego posiłkuje się mitami i ideologiami, które wsparte techniką prowadzą do podporządkowania samej rzeczywistości apriorycznemu wyobrażeniu.

Szowinizm wprost lub też w sposób ukryty przyjmuje tezę, że jedynie sami szowiniści są „prawdziwymi ludźmi” i jako tacy tworzą „prawdziwą” kulturę, która ma prawo istnieć, gdy tymczasem „nieprawdziwi ludzie” tworzą „nieprawdziwą kulturę”, nie zasługującą na istnienie.

Zauważmy, iż podejmowana przez szowinistów walka i materialna likwidacja dorobku obcych kultur (niejednokrotnie również i samych społeczności), zawsze wiąże się z krzywdą wyrządzoną samemu człowiekowi, żyjącego daną kulturą. Z perspektywy moralnej czyli ludzkiej jest więc zawsze zła i nieuzasadniona. Jak ukazuje to doświadczenie historyczne nigdy też nie przynosi ona żadnego trwałego pożytku dla tych, którzy ją stosują, deprawując samych szowinistów, jak i doprowadzając szowinistyczną społeczność do upadku z racji „bezpłodności” i „swoistej martwicy” szowinistycznej ideologii. Kultura zdrowa i płodna, silna i bogata istnieje tylko tam, gdzie ma swe oparcie w naturze samego człowieka, gdzie obecne jest prawdziwościowe odczytanie realnych stanów rzeczy, z którymi sam człowiek liczy się w swym działaniu moralnym i twórczym. To zaś z kolei ma miejsce tam, gdzie uprawiana jest nauka i najwyższa jej postać filozofia oraz gdzie afirmuje się samego człowieka. Szowinizm nie pozwala zaś ani na personalizm, ani na wolne ludzkie poznanie, pokierowane realnym stanem rzeczy.

Nihilizm społeczny jako brak patriotyzmu

Zarysowany wyżej obraz szowinizmu pokazuje, że w istocie rzeczy jest on źródłem i glebą dla wzrastania wszelkich totalitaryzmów oraz działań zadających gwałt człowiekowi. Nie może zatem dziwić fakt, że w obliczu wzgardy człowieka oraz faktycznego jego zniewolenia rodzi się w wielu ludziach negacja samego zła oraz próba jego przezwyciężenia. Niejednokrotnie próba ta wiąże się z zanegowaniem sensu i wartości całego ładu społecznego i państwowego. Sądzi się bowiem błędnie, że urządzenia społeczne, instytucje państwowe wraz z całą dziedziną prawa i obyczajowości a także kultury są źródłem zniewolenia i zwyrodnienia człowieka. W stanowisku tym nie dostrzega się, że tylko zwyrodniały porządek społeczny i zwyrodniała kultura są faktycznie przyczyną sprawczą ludzkich nieszczęść. Racjonalny i prawy ład społeczny, a także kultura dopełniająca braki ludzkiej natury w żadnej mierze nie może uchodzić za wroga człowieka oraz źródło jego zniewolenia. Wręcz przeciwnie. Jest ona ostoją i wsparciem ludzkiej natury, jest tym, dzięki czemu ludzki duch uzyskuje środki i pole dla realizacji swych wolnych zamierzeń. Jednakże w świetle zwyrodnień życia publicznego dochodzi do mylnego przekonania, że jedyną właściwą postawą wobec społeczności rodzimej i niesionego przez nią kulturowego dziedzictwa jest obojętność. Tak dochodzi do uformowania się w sercach i umysłach ludzkich postawy i ideologii nihilizmu. Stanowi ona w istocie rzeczy drugą postać zwyrodnienia, a właściwie braku patriotyzmu.

Nihilizm społeczny, połączony z apatią i obojętnością na swój los i dolę rodzimej kultury i społeczności nie pojawia się nagle, bez wcześniejszego ugruntowania w ludziach fałszywych idei i postaw. Niestety, patrząc z perspektywy historycznej, należy stwierdzić, że znaczącą rolę w formowaniu się nihilizmu społecznego pełnią nie tylko mieszanki cywilizacyjne, lecz także pewne typy błędnego myślenia filozoficznego, odrywające człowieka od rozumienia rzeczywistości, a tym samym uniemożliwiające zrozumienie działań ludzkich.

Odtwarzając drogę formowania się nihilizmu społecznego należy zauważyć, że jest on zawsze związany z realnym funkcjonowaniem „chorego” ładu społecznego oraz „chorej” kultury, a zatem rozwija się w obliczu zła, czyli braku. Brak ten nie sprowadza się jedynie do kryzysów ekonomicznych, czy też niesprawiedliwości doświadczanej na wiele sposobów przez członków społeczności. Człowiek żyjący i działający w niezdrowym środowisku społecznym i kulturowym zostaje jakby „zatruty” kulturą, którą przyszło mu się karmić. Nie rozumie siebie, nie dostrzega rzeczywistości i niesionych przez nią prawdy, dobra i piękna, które w normalnym stanie rzeczy są czynnikami, dzięki którym ubogaca się i faktycznie żyje ludzki duch. „Chora kultura” i „chory ład społeczny” separują człowieka od świata, od realnych więzi które łączą go z drugimi ludźmi i minionymi pokoleniami. Nie oznacza to oczywiście, że związki te nie istnieją, lecz że człowiek ich nie dostrzega, z nimi się nie liczy ani też nie pragnie ich trwania, umocnienia i pogłębienia. Człowiek sam dla siebie staje się jakby całą rzeczywistością. Nie ma dla niego poza wewnętrznym światem w którym żyje on sam nic znaczącego ani wartościowego. Na tym etapie sens jego egzystencji jest najczęściej upatrywany w „wolności”, przez którą rozumie się brak jakichkolwiek hamulców i granic, bądź też w przyjemnościach lub w niezmąconym spokoju, braku trosk i cierpień. To wszystko sprzyja uformowaniu się ideologii kosmopolityzmu, która głosi nie tylko równość wszystkich kultur i potrzebę unifikacji całego świata (wytworzenia jednego, ogólnoludzkiego państwa), lecz także przekonanie o braku realnej więzi człowieka z daną społecznością i konkretnej społeczności z człowiekiem. To ostatnie owocuje przekonaniem o braku jakichkolwiek powinności, obowiązków i zależności. Człowiek żyjący jedynie dla siebie nie może już żyć z innymi i dla innych, chyba że przysparza mu to przyjemności, „wolności” i korzyści.

Kosmopolityzm jako podstawa dla realnych działań publicznych zawsze przynosi te same skutki. Są nimi: upadek ładu społecznego, niewydolność i alienacja instytucji państwowych i społecznych, bałagan i postępująca martwica kultury, a w szczególności rozstrój dziedziny moralności. Niemałą rolę odgrywa tu także ogólne pomieszanie pojęć w dziedzinie rozumienia tego, co dobre i złe, stosowne i nie, prawdziwe i fałszywe. Ten stan rzeczy skutkuje przede wszystkim utratą u ludzi świadomości własnej tożsamości. Nikt nie wie kim jest, skąd i dokąd zmierza i czy w ogóle zmierza, a może: „tak naprawdę nie dzieje się nic, nic nie dzieje się aż do końca”. Taki stan rzeczy u osób „wrażliwych i inteligentnych” prowokuje do przeobrażenia się kosmopolityzmu w anarchizm, który już faktycznie neguje wszelką władzę i wszelki ład społeczny. Osoby zaś „inteligentne” i „twarde”, a także płytko ujmujące świat, dążą do jakiejś formy totalitarnego autorytaryzmu, despocji jako lekarstwa na skutki kosmopolityzmu. Ponieważ same lekarstwa (anarchizm i despocja) faktycznie tylko pogarszają i tak już chorą kondycję człowieka i społeczności, powszechnie w ich miejsce rodzi się apatia i marazm, połączone z totalną obojętnością na całą dziedzinę życia społecznego – powstaje w ten sposób nihilizm społeczny. Gdzie należy szukać ostatecznych racji jego istnienia?

Wydaje się, że głównie w upadku i brakach ludzkiego rozumu, zaś przede wszystkim rozumu filozoficznego, który czy chcemy tego czy też nie, wyznacza i tworzy fundamenty ludzkiej kultury, w tym w sposób szczególny kultury politycznej. Jeśli rozum ten jest błędny (to znaczy nie ma w nim odczytanego ze świata ładu-prawdy) nie może być przewodnikiem do wszelkich działań, a same działania kulturotwórcze powstają na oślep: byle jak i byle gdzie, najczęściej bezcelowo! Rozum taki, ogołocony z czytania rzeczywistości i więzi z nią, zamiast poznania i rozumienia realnych stanów rzeczy ucieka się do snucia apriorycznych wizji, tylko częściowo i przypadkowo przystających do realnego świata. Owo wyrwanie z realnego świata pogłębia się wraz z umacnianiem się swoistego indywidualizmu bez granic. Ten zaś najczęściej skutkuje egoizmem, czyli stanowiskiem, że istnieje tylko dobro moje, które wraz ze mną ginie. Od egoizmu już tylko krok do tezy, że nie ma żadnego dobra, a co za tym idzie żadnych praw i obowiązków względem siebie i innych ludzi, żadnych trwałych fundamentów skoro istnieje tylko dobro moje, a ja sam jestem ginącym epizodem. Rozum ludzki karmiący się „chorą kulturą” sam staje się chory. Fałszywe wzorce działania obecne w kulturze, pozorne dobra, niejednokrotnie stojące w sprzeczności z obiektywnym dobrem natury ludzkiej, generują fatalne w skutkach czyny, deprawujące człowieka, który rzeczywistość kulturową – fikcję! – bierze za realny świat, lokując w nim swe nadzieje, przeżycia intelektualne i wolitywne wraz z całą sferą emocji. Chora kultura i aprioryczny ład społeczny sprawiają, że rozum ludzki nie dostrzega przede wszystkim realnych stanów rzeczy, koniecznych dla życia człowieka, koniecznych do tego, by żyć pięknie i dobrze. Należy do nich przecież fakt narodzenia się każdego człowieka w danej rodzinie, w której przez blisko 25 lat przygotowuje się do samodzielnego życia, jednocześnie na wiele sposobów posiłkując się dorobkiem kulturowym i materialnym minionych pokoleń. Nie dostrzega się, że każdy człowiek nie tylko zaciąga dług u swych przodków, jak i również u tych, którzy nauczyli go poznawać, postępować, tworzyć i wreszcie wierzyć w Boga. Każdy człowiek ma obowiązki nakazujące mu, by swymi działaniami nie zmarnować i nie przekreślić tego wszystkiego, dzięki czemu on sam zaczął żyć po ludzku. A zatem w wybrakowanej kulturze nie ma w ludziach świadomości konieczności przekazywania należnego przyszłym pokoleniom dziedzictwa kulturowego, które staje się niszą życiową dla ludzkiego ducha.

Patriotyzm jako cnota miłości ojczyzny

Słowo „patriotyzm” pochodzi z języka łacińskiego: patria,-ae; termin ten oznacza ojczyznę, ale także i rodzinę, pokolenie, ród z którego ktoś się wywodzi. Tym samym już od strony etymologicznej doskonale ukazuje się to, czym jest sam patriotyzm. Jak to wyjaśniał ojciec Jacek Woroniecki: „z miłości i czci dla rodziców i rodziny wyrasta miłość do społeczeństwa, w którym się wyrosło, zwana miłością ojczyzny lub patriotyzmem. Obie te nazwy świadczą, że idzie tu poniekąd o przedłużenie i rozszerzenie tego, co każdy winien jest swemu ojcu”. A zatem patriotyzm jest postawą człowieka, postawą miłości i czci, jaką ten ma do wszystkiego co nazywamy ojczyzną.

Nie zrozumiemy w pełni patriotyzmu jeśli nie pojmiemy dobrze czym jest ojczyzna, co ją stanowi, jakie miejsce faktycznie zajmuje w niej człowiek. Nie ma i nie będzie nigdy patriotyzmu bez tego wielkiego dobra, jakim jest ojczyzna. Ojczyzna to w pierwszej kolejności najbliżsi ludzie, czyli naród. Ojczyzna to także całe dziedzictwo kulturowe, które powstało dzięki pracy i trudowi minionych pokoleń na umiłowanej i własnej ziemi.

Naród na swej ojczystej ziemi w naturalnym biegu rzeczy tworzy państwo. Różnie urządzone (ale zawsze dla dobra człowieka) jest ono jakby kolebą życia istoty ludzkiej. W nim to każdy się rodzi biologicznie i duchowo do bycia człowiekiem. Człowiek, dzięki otrzymanemu wychowaniu i wykształceniu, dzięki ofiarowanej różnorodnej i przebogatej pomocy uzyskuje możliwość spełniania dobra, dobra swojego, ale także tych wszystkich, których kocha i szanuje.

Otrzymana pomoc ze strony ojczyzny (której przecież nikt nie jest pozbawiony) jest nie tylko dobrodziejstwem dla człowieka, ale także jest konieczna dla jego istnienia. Bez niej żaden człowiek nie byłby w stanie nie tylko przeżyć, ale i żyć godziwie. Stąd od czasów starożytnych, poprzez średniowiecze i dni współczesne powtarzamy znane słowa z Polityki Arystotelesa: „to bowiem jest własnością człowieka, odróżniającą go od innych stworzeń żyjących, że on jedyny ma zdolność rozróżniania dobra od zła, sprawiedliwości i niesprawiedliwości i tym podobnych; wspólnota zaś takich istot staje się podstawą rodziny i państwa”.

Ojczyzna zorganizowana w państwo istniejące dla dobra obywateli, czyli ludzi prawych, dojrzałych i jak to powie Arystoteles, umiejących słuchać nakazów dobra, jest zatem wspólnotą działań ludzkich. Racją zaistnienia tej wspólnoty jest sama natura człowieka i dobro osoby ludzkiej. Jak już bowiem zauważył Arystoteles: „okazuje się z tego, że państwo należy do tworów natury, że człowiek jest z natury stworzony do życia w państwie (politikon dzoon), taki zaś, który z natury, nie przez przypadek żyje poza państwem, jest albo nędznikiem, albo nadludzką istotą (….)”.

Naród na ojczystej ziemi, zorganizowany w suwerenne i autarkiczne państwo, scementowany jest nie tyle interesami ekonomicznymi, nie tyle koniecznością i wygodą życia we wspólnocie, ile wzajemną miłością, jaką żywią ku sobie wszyscy jego prawi obywatele. Stąd od czasów starożytnych, przez średniowiecze uważa się powszechnie, że podstawą wszelkich więzi społecznych jest, obok sprawiedliwości i życzliwości, miłość. Troska zaś o miłość we wspólnocie obywatelskiej winna wyprzedzać starania o sprawiedliwe prawa. Tam bowiem, gdzie dominuje miłość i nierozerwalnie związane z nią przyjaźń i życzliwość, tam sprawiedliwość zachowywana jest sama, bez udziału państwa, prawa i władzy. Stąd wynika, że największymi wrogami ojczyzny, także patriotyzmu, są ci, którzy niszczą w ludzkich sercach miłość. Uczył o tym wyraźnie już Arystoteles, gdy mówił, że „wzajemną miłość uważamy mianowicie za największe z dóbr w państwach…”. Naród polski, wrośnięty w klasyczną kulturę wyraził to samo przekonanie jeszcze piękniej choćby w akcie Unii Horodelskiej, w którym czytamy m.in.: „[…] Nie doznać nikomu łaski zbawienia, kogo nie wesprze miłość. Gdyż ona jedna nie działa marnie, lecz sama sobą świecąc, kładzie koniec niezgodzie, uśmierza swary, ukróca nienawiść, łagodzi waśnie, użycza wszystkim pokoju […]. Miłość to tworzy prawa, włada państwami, urządza miasta, wiedzie stany Rzeczpospolitej ku najlepszemu końcowi, udoskonala wszelkie cnoty cnotliwych. A kto nią wzgardzi, ten wszelkiego dobra pozbędzie […]”.

Czym zatem jest patriotyzm i dlaczego istnieje? Jakie jest miejsce patriotyzmu w życiu człowieka i polityce cywilizacji łacińskiej?

Patriotyzm jest miłością żywioną przez człowieka do swej ojczyzny. Nie jest to miłość „wrodzona” lecz raczej ukształtowana i zrodzona do realnego dobra, jakim jest ojczyzna i rodzima kultura wraz z tym wszystkim co je stanowi. Z tej racji nie można w żadnej mierze upatrywać w patriotyzmie źródła konfliktów czy niechęci do innych, bo patriotyzm wypływa z miłości, a nie z nienawiści do kogoś i czegoś, co jest prawdziwym, godziwym dobrem człowieka. Prawdziwy patriotyzm łączy i buduje przyjaźń między narodami i kulturami, z tej racji, że w swej istocie jest zjawiskiem moralnym, dobrowolnym, szanującym człowieka jako człowieka i budującym człowieka w jego życiu osobowym.

Zauważmy również, że patriotyzm ze swej natury jest mocno osadzony w całym życiu osobowym człowieka, w całej osobie ludzkiej. Takie akty osoby jak: poznanie, miłość i twórczość, również akry religijne przenikają na wskroś każde działanie patriotyczne, pełniąc w nim konstytutywną rolę. Trudno nawet pomyśleć, że mogą istnieć działania patriotyczne bez uprzedniego rozpoznania dobra i ukochania ojczyzny, nie sposób nawet przypuścić, że ktoś podejmuje trud dla ojczyzny, oddając nawet dla niej swoje życie bez uprzedniego aktu decyzyjnego, w którym dobro swoje stało się dobrem ojczyzny.

Patriotyzm pozwała się szlachetnie różnić, nigdy nie powstaje w opozycji do czegoś i przeciwko czemuś lecz zawsze z racji miłości do swego narodu i kultury. Nie można do niego nikogo przymusić czy też poddać go dekretom. Nie jest wytwarzany przez państwo ani żadne inne instytucje publiczne. Jak ukazuje to doświadczenie historyczne, rodzi się razem z poczuciem narodowym, czyli tam, gdzie społeczeństwo złączone więzami krwi, posiadające wspólną kulturę, tradycję, język i ziemię ojczystą staje się narodem. Poczucie narodowe zaś zaistniało tylko tam, gdzie dokonało się w człowieku uświadomienie jego podmiotowości i godności, z których wypływa prawo do suwerennych decyzji, a zatem tam, gdzie człowiek zrozumiał, że jest powołany do życia osobowego. To zaś, jak wiemy, miało miejsce w społecznościach, które zostały poddane ewangelizacji przez Kościół Powszechny. W wielkim skrócie, a przy tym bez zafałszowań można stwierdzić, że tam rozwija się patriotyzm, gdzie istnieje personalizm chrześcijański. Nie oznacza to, że poza cywilizacją łacińską nie ma ludzi szczerze kochających swe społeczności i kultury, lecz że sama miłość do ojczyzny jest i musi być większa i głębsza tam, gdzie większa jest świadomość i życie osobowe, gdzie szlachetniejsza i głębsza jest kultura.

Bez poznania i ukochania dobra ojczyzny nie istnieje patriotyzm. Człowiek w naturalnym biegu rzeczy rozumie i czuje to, że został obdarowany wielkim skarbem ze strony swej ojczyzny. Tak jak dziecko spontanicznie i w sposób naturalny żywi do swych rodziców miłość, wiarę i nadzieję, które z czasem się pogłębiają, a w wieku dojrzałym dochodzą do pełni, tak też i każdy człowiek, w miarę swego duchowego rozwoju, pogłębia i zacieśnia więź z ojczyzną, o ile on sam jest prawy, o ile ojczyzna nie przestaje być sobą, nie przestaje być mu matką. Jeśli jest on człowiekiem prawym, o prawym sercu i umyśle nie może nie kochać tego wszystkiego, co sprawiło i dało mu życie biologiczne i duchowe; nie może nie czuć czci i dumy z tego, że uczestniczy w wielkim i ciągłym procesie doskonalenia siebie i innych.

Zwróćmy uwagę na to, że miłość w patriotyzmie nie ma nic wspólnego z miłością żywioną przez szowinistów, która zatraca kochającego, odbierając mu jego suwerenność i godność na rzecz fałszywych wyobrażeń. Zauważmy również, że patriotyzm nie pozwala na nieczułość wobec drugich ludzi i dziedzictwa kulturowego w którym przyszło komuś żyć.

Musimy mieć świadomość, że bez pracy na rzecz wspólnoty ojczystej, bez patriotyzmu człowiek nie tylko staje się niesprawiedliwy, lecz nade wszystko staje się zły, bo nie udostępnia i nie pomnaża tego, co sam otrzymał za darmo, a co było niejednokrotnie okupione krwią i cierpieniem bardzo wielu. Tym samym, bez żywego patriotyzmu znieważamy tych, którzy skarb kultury narodowej nam ofiarowali, jednocześnie ogałacamy i kaleczymy przyszłe pokolenia, które tracą skarb ojczyzny i kultury narodowej. Czy zatem można porzucić patriotyzm? Tak, ale powstaje pytanie: w imię czego i po co?

Pamiętajmy o tym, że patriotyzmu trzeba się uczyć, ciągle na nowo i nieustannie. Nigdy nie jest go za wiele i ciągle będzie go brakowało. Współcześnie, na skutek naporu cywilizacji orientalnych, gromadnościowych, na skutek upadku Filozofii klasycznej potrzeba patriotyzmu nagli, jak nigdy dotąd. Nigdy bowiem wcześniej nie było takiego zamieszania w kulturze europejskiej.

Jak umacniać patriotyzm? Droga jest jedna: prowadzi przez poznanie kultury rodzimej, przez ukazanie jej niepowtarzalnego piękna, przez ciągłe odnajdywanie w niej prawdy, dobra, a także i świętości – bo przecież w naszej kulturze narodowej ciągle wiodą prym Ci, którzy złączyli miłość Pana Boga z miłością najbliższych, stąd mamy tak wielu świętych w dziejach Narodu Polskiego. Jeśli zatem w cywilizacji łacińskiej polityka miałaby stracić swój fundament, jaki ma patriotyzmie, musiałaby stracić nie tylko swój łaciński, ale i ludzki charakter.

Paweł Skrzydlewski, „Patriotyzm i jego rola w rozwoju osoby ludzkiej” w: „Polityka w cywilizacji łacińskiej”, Lublin 2002, s. 135-148.